*WAKACJE*
Minęło już trochę czasu od obiadu z rodzicami Josha, którzy aktualnie nie są już małżeństwem. Mój chłopak mieszka ze swoją matką nie zmieniając miejsca zamieszkania, a pan Nielsen wyprowadził się za miasto, ale nadal utrzymywał kontakt z Joshuą i swoją byłą żoną. Nadal przyjaźniłam się z Chrisem, Lil, Heaven, Royem i Michaelem. Często, szczególnie pod koniec roku szkolnego, spotykaliśmy się taką paczką po lekcjach czy w weekendy. Wydaje mi się, że coś mogło zacząć iskrzyć między Lilith i Christopherem, ale oboje zaprzeczali za każdym razem, kiedy poruszałam ich temat. No i chyba najważniejsze... Chris i Josh zaczęli się kumplować. Kiedy słyszałam jak ze sobą rozmawiają, miałam wrażenie, że znają się dłużej niż te parę miesięcy...
- Kochanie, podaj nam piłkę! - z zamyślenia wyrwała mnie prośba mojego chłopaka o podanie mu piłki. Właśnie siedzieliśmy na boisku pełną paczką i ja z Heaven zrobiłyśmy sobie przerwę od gry. Odrzuciłam piłkę w stronę rozbieganej grupki.
- Masz zamiar dzisiaj u niego nocować? - zapytała poważnie siedząca obok mnie przyjaciółka.
- No tak. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy będę u niego spała. - zaśmiałam się. - Coś cię martwi? - od razu spoważniałam domyślając się co ma na myśli.
- No wiesz... Hmmm... Bardzo go kochasz prawda?
- Oczywiście, że tak! I chyba wiem o co ci chodzi... Chciałabym, żeby to on był tym pierwszym i ostatnim. - uśmiechnęłam się do niej. Wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej i w ogóle... Ale byłam pewna Josha tak jak byłam pewna Heaven i Lilith. Tak samo wytłumaczyłam to przyjaciółce.
- O czym tak dyskutujecie? - przyleciał Roy i Michael zaczepiając nas.
- A tak sobie rozmawiamy... A co? - odparłam na zaczepkę.
- A nico. Może byście wróciły do gry... - Roy odwrócił się wskazując na grupkę siedzących na środku boiska nastolatków. - ... albo po prostu dołączyły do nas? - dodał odwracając się z powrotem do mnie i siedzącej obok mnie blondynki. Spojrzałam na nią i razem przytaknęłyśmy.
- Kochanie, śpisz dzisiaj u mnie? - zapytał Joshua, kiedy usiadłam mu między nogami tyłem do niego.
- No raczej. Lil, Chris... Jakieś plany na dziś wieczór?
- Nieee... - odparła Lilith patrząc na siedzącego obok bruneta. Nie była dzisiaj zbyt rozmowna... W ogóle nie była rozmowna, kiedy gdzieś blisko był Christopher.
- Roy, Mike a wy?
- Może byśmy wyszli na miasto i trochę poszaleli...? Lil, Heaven idziecie z nami może? - zaproponowali chórkiem.
- Ja na pewno! - wyrwała się Hea.
- No nie wiem... Może innym razem...?
- Lilith, co z tobą? Ostatnio taka przymulona jesteś... - zaczęłam martwić się o przyjaciółkę.
- Wszystko okej. - uśmiechnęła się. - Powiem wam później.
- No dobrze. Jak chcesz.
- Sammy... Może będziemy się już zbierać? Musimy jeszcze na chwilkę do ciebie wpaść. - odezwał się mój kochany.
- Okej miśku. To my się z państwem żegnamy. - każdy dostał po całusie w policzek na do widzenia. Odeszliśmy od grupki trzymając się za ręce. Ostatnio nie za dużo czasu spędzałam w domu... Rodzice musieli się z tym pogodzić. Sami w przyszłym tygodniu mają jechać na wakacje. Wpadłam do domu zabierając parę ubrań i kosmetyki i wyszłam zostawiając na lodówce karteczkę, że nocuję u Josha. Byli bardzo wyluzowani jeżeli chodzi o moje przebywanie poza domem.
Przeszliśmy się szybkim spacerem do domu mojego kochanego bruneta. Jego mama znowu była w delegacji, więc cały dom przez tydzień był nasz. Zjedliśmy po kanapce na kolację, po czym ja poszłam się wykąpać i przebrać się w piżamę, a Josh miał ogarnąć coś przy komputerze. Później zamieniliśmy się miejscami, więc ja usiadłam na jakieś 15 minut do komputera słuchając muzyki. Kiedy Joshua wyszedł z łazienki, wyłączyliśmy komputer, włączyliśmy telewizor i położyliśmy się na łóżku. Trochę poskakaliśmy po kanałach śmiejąc się z niektórych ludzi, po czym wyłączyliśmy tv, a włączyliśmy lampkę przy łóżku. Zaczęliśmy się całować i tak jakoś to samo dalej poszło... Wiedziałam tylko wcześniej, że Josh miał więcej doświadczenia w 'tych sprawach' niż ja. Był tym 'pierwszym'. Nie było to najprzyjemniejsze, ale nie bolało, a Josh starał się nie narzucać zbyt szybkiego tempa wiedząc, że jest moim pierwszym. No i chyba najważniejsze: zabezpieczyliśmy się. Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu! Kiedy było już po wszystkim po prostu położyliśmy się spać, jak gdyby nigdy nic.
Rano też wstaliśmy normalnie.
- Kochanie... Nic cię nie boli? - zapytał brunet zaraz po obudzeniu mnie całując mnie w ucho.
- Nie miśku, wszystko w porządku. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedział przytulając mnie.
- Chodźmy zjeść śniadanie... - musiałam rozwalić tą romantyczną i przeuroczą scenę jak z filmu.
- To ubierz się chociaż, a ja już pójdę coś ogarnąć. Na co masz ochotę? - zapytał przełażąc nade mną. Nie przeszkadzał mi fakt, że leżałam obok niego zupełnie naga.
- Jajecznica mi się marzy. - uśmiechnęłam się do niego, kiedy wychodził z pokoju. Ubrałam się jeszcze na śniadanie w piżamę, żeby szybko zejść do kuchni i mu pomóc, ale kiedy dotarłam na miejsce, on już rozłożył talerze, widelce i kubki oraz zdąrzył włączyć czajnik elektryczny z wodą. Usiadłam przy stole z markotną miną.
- Co się stało? - zmartwił się Josh zdejmując patelnię z jajecznicą z kuchenki.
- Chciałam ci pomóc, a ty już wszystko zrobiłeś...
- Ooo... To w takim wypadku możesz looknąć w komputer skoki na bungee i zamówić nam dwa skoki. To taką niespodziankę chciałem ci zrobić.
- Kochany! Już lecę. Mam pisać z twojego maila do nich? - dałam mu buziaka w policzek podczas gdy brunet kończył przygotowywać śniadanie.
- Jasne. Nie mam przed tobą nic do ukrycia. - uśmiechnął się.
Wbiegłam do pokoju chłopaka, usadowiłam się wygodnie przed komputerem, uruchomiłam go i bardzo szybko znalazłam to czego szukałam. Na kartce zapisałam adres i numer telefonu. Otworzyłam pocztę internetową mojego chłopaka i moim oczom ukazał się bardzo dziwny nowy mail... Od Christophera. Pisali ze sobą? Otworzyłam go i łzy bardzo szybko zaczęły cisnąć mi się w oczy. Jego treść była następująca:
Dzięki za wykonanie roboty o której wcześniej mówiłem i pisałem. Kasę dostaniesz jak spotkamy się jutro. Możesz już zostawić w spokoju Samanthę. I jeszcze raz wielkie dzięki za sprawdzenie jej.
Pozdrawiam
Christopher Jones
I w tym momencie wszedł Joshua. Odwróciłam się do niego szybko. Nie próbowałam ukryć łez ani tego co przeczytałam.
- Nie mam nic do ukrycia? - głos już mi się łamał.
- Sam, to naprawdę nie jest tak jak myślisz. Ja zakochałem się w tobie!
- I ty chcesz jeszcze, żebym ci uwierzyła?! Tobie i Chrisowi... Ufałam ci!
- Sammy błagam cię, to naprawdę nie tak. Daj mi to wytłumaczyć...
- Nie teraz, nie dziś. Wyjdź. Ubiorę się i wrócę do domu. Sama.
- Dobrze... - zgasiłam go. Oddałam mu się, a on tak naprawdę cały czas grał sobie moimi uczuciami razem z Christopherem. Wywaliłam to na razie z głowy, ubrałam się, spakowałam i wyszłam zostawiając Josha samego.
Wróciłam do domu sama, tak jak mówiłam. Ominęłam szybko rodziców, którzy śmiali się głośno przy śniadaniu nawet mnie nie zauważając. Stwierdziłam, że wyjdę z pokoju dopiero, kiedy oni pójdą do pracy. Wyłączyłam telefon, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Od autorki: No to się porobiło :o Spodziewaliście się tego? ;) Mam nadzieję, że was zaskoczyłam :3 Czytajcie, polecajcie, komentujcie :* Kocham was i widzimy się w następnym rozdziale ;) <3
- O czym tak dyskutujecie? - przyleciał Roy i Michael zaczepiając nas.
- A tak sobie rozmawiamy... A co? - odparłam na zaczepkę.
- A nico. Może byście wróciły do gry... - Roy odwrócił się wskazując na grupkę siedzących na środku boiska nastolatków. - ... albo po prostu dołączyły do nas? - dodał odwracając się z powrotem do mnie i siedzącej obok mnie blondynki. Spojrzałam na nią i razem przytaknęłyśmy.
- Kochanie, śpisz dzisiaj u mnie? - zapytał Joshua, kiedy usiadłam mu między nogami tyłem do niego.
- No raczej. Lil, Chris... Jakieś plany na dziś wieczór?
- Nieee... - odparła Lilith patrząc na siedzącego obok bruneta. Nie była dzisiaj zbyt rozmowna... W ogóle nie była rozmowna, kiedy gdzieś blisko był Christopher.
- Roy, Mike a wy?
- Może byśmy wyszli na miasto i trochę poszaleli...? Lil, Heaven idziecie z nami może? - zaproponowali chórkiem.
- Ja na pewno! - wyrwała się Hea.
- No nie wiem... Może innym razem...?
- Lilith, co z tobą? Ostatnio taka przymulona jesteś... - zaczęłam martwić się o przyjaciółkę.
- Wszystko okej. - uśmiechnęła się. - Powiem wam później.
- No dobrze. Jak chcesz.
- Sammy... Może będziemy się już zbierać? Musimy jeszcze na chwilkę do ciebie wpaść. - odezwał się mój kochany.
- Okej miśku. To my się z państwem żegnamy. - każdy dostał po całusie w policzek na do widzenia. Odeszliśmy od grupki trzymając się za ręce. Ostatnio nie za dużo czasu spędzałam w domu... Rodzice musieli się z tym pogodzić. Sami w przyszłym tygodniu mają jechać na wakacje. Wpadłam do domu zabierając parę ubrań i kosmetyki i wyszłam zostawiając na lodówce karteczkę, że nocuję u Josha. Byli bardzo wyluzowani jeżeli chodzi o moje przebywanie poza domem.
Przeszliśmy się szybkim spacerem do domu mojego kochanego bruneta. Jego mama znowu była w delegacji, więc cały dom przez tydzień był nasz. Zjedliśmy po kanapce na kolację, po czym ja poszłam się wykąpać i przebrać się w piżamę, a Josh miał ogarnąć coś przy komputerze. Później zamieniliśmy się miejscami, więc ja usiadłam na jakieś 15 minut do komputera słuchając muzyki. Kiedy Joshua wyszedł z łazienki, wyłączyliśmy komputer, włączyliśmy telewizor i położyliśmy się na łóżku. Trochę poskakaliśmy po kanałach śmiejąc się z niektórych ludzi, po czym wyłączyliśmy tv, a włączyliśmy lampkę przy łóżku. Zaczęliśmy się całować i tak jakoś to samo dalej poszło... Wiedziałam tylko wcześniej, że Josh miał więcej doświadczenia w 'tych sprawach' niż ja. Był tym 'pierwszym'. Nie było to najprzyjemniejsze, ale nie bolało, a Josh starał się nie narzucać zbyt szybkiego tempa wiedząc, że jest moim pierwszym. No i chyba najważniejsze: zabezpieczyliśmy się. Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu! Kiedy było już po wszystkim po prostu położyliśmy się spać, jak gdyby nigdy nic.
Rano też wstaliśmy normalnie.
- Kochanie... Nic cię nie boli? - zapytał brunet zaraz po obudzeniu mnie całując mnie w ucho.
- Nie miśku, wszystko w porządku. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedział przytulając mnie.
- Chodźmy zjeść śniadanie... - musiałam rozwalić tą romantyczną i przeuroczą scenę jak z filmu.
- To ubierz się chociaż, a ja już pójdę coś ogarnąć. Na co masz ochotę? - zapytał przełażąc nade mną. Nie przeszkadzał mi fakt, że leżałam obok niego zupełnie naga.
- Jajecznica mi się marzy. - uśmiechnęłam się do niego, kiedy wychodził z pokoju. Ubrałam się jeszcze na śniadanie w piżamę, żeby szybko zejść do kuchni i mu pomóc, ale kiedy dotarłam na miejsce, on już rozłożył talerze, widelce i kubki oraz zdąrzył włączyć czajnik elektryczny z wodą. Usiadłam przy stole z markotną miną.
- Co się stało? - zmartwił się Josh zdejmując patelnię z jajecznicą z kuchenki.
- Chciałam ci pomóc, a ty już wszystko zrobiłeś...
- Ooo... To w takim wypadku możesz looknąć w komputer skoki na bungee i zamówić nam dwa skoki. To taką niespodziankę chciałem ci zrobić.
- Kochany! Już lecę. Mam pisać z twojego maila do nich? - dałam mu buziaka w policzek podczas gdy brunet kończył przygotowywać śniadanie.
- Jasne. Nie mam przed tobą nic do ukrycia. - uśmiechnął się.
Wbiegłam do pokoju chłopaka, usadowiłam się wygodnie przed komputerem, uruchomiłam go i bardzo szybko znalazłam to czego szukałam. Na kartce zapisałam adres i numer telefonu. Otworzyłam pocztę internetową mojego chłopaka i moim oczom ukazał się bardzo dziwny nowy mail... Od Christophera. Pisali ze sobą? Otworzyłam go i łzy bardzo szybko zaczęły cisnąć mi się w oczy. Jego treść była następująca:
Dzięki za wykonanie roboty o której wcześniej mówiłem i pisałem. Kasę dostaniesz jak spotkamy się jutro. Możesz już zostawić w spokoju Samanthę. I jeszcze raz wielkie dzięki za sprawdzenie jej.
Pozdrawiam
Christopher Jones
I w tym momencie wszedł Joshua. Odwróciłam się do niego szybko. Nie próbowałam ukryć łez ani tego co przeczytałam.
- Nie mam nic do ukrycia? - głos już mi się łamał.
- Sam, to naprawdę nie jest tak jak myślisz. Ja zakochałem się w tobie!
- I ty chcesz jeszcze, żebym ci uwierzyła?! Tobie i Chrisowi... Ufałam ci!
- Sammy błagam cię, to naprawdę nie tak. Daj mi to wytłumaczyć...
- Nie teraz, nie dziś. Wyjdź. Ubiorę się i wrócę do domu. Sama.
- Dobrze... - zgasiłam go. Oddałam mu się, a on tak naprawdę cały czas grał sobie moimi uczuciami razem z Christopherem. Wywaliłam to na razie z głowy, ubrałam się, spakowałam i wyszłam zostawiając Josha samego.
Wróciłam do domu sama, tak jak mówiłam. Ominęłam szybko rodziców, którzy śmiali się głośno przy śniadaniu nawet mnie nie zauważając. Stwierdziłam, że wyjdę z pokoju dopiero, kiedy oni pójdą do pracy. Wyłączyłam telefon, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Od autorki: No to się porobiło :o Spodziewaliście się tego? ;) Mam nadzieję, że was zaskoczyłam :3 Czytajcie, polecajcie, komentujcie :* Kocham was i widzimy się w następnym rozdziale ;) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz