- Kochanie... Możesz mi już wyjaśnić o co chodzi? - zapytałam próbując sprawić, żeby spojrzał na mnie. Zbierał myśli patrząc w chodnik. Nie próbowałam mu przeszkadzać, mimo, że bardzo chciałam dowiedzieć się dlaczego palił (a robił to tylko, kiedy bardzo się wkurzał). Przeszliśmy w ciszy całą ulicę, na której było coraz mniej ludzi. - Przyłapałem mojego ojca z kochanką... Już wcześniej podejrzewałem zdradę, ale on wszystkiego się wypierał. Nie powiedziałem o tym mamie. Ojciec powiedział, że sam jej to powie jak będzie gotowy. - nie wierzył mu. Kiedy tylko zaczął o tym mówić, w jego oku pojawiła się iskierka złości. - O to chodzi. Miałem nawet problem, żeby oderwać się od Marcusa. - teraz patrzył mi prosto w oczy. Zrobiło mi się przykro z tego powodu, a jednocześnie byłam z niego dumna, że powstrzymał się przed zmasakrowaniem kolesia z imprezy.
- Nie wiem nawet co powiedzieć... Poczekaj może aż twoja mama wróci z Francji i zobacz czy jej to powie. - przytuliłam się do niego. - I cieszy mnie to, że nie rozjechałeś Marcusa. - westchnął, ale nic więcej nie powiedział.
- Ale jeżeli jeszcze raz będzie się do ciebie dobierał, to przysięgam, zabiję go.
- A nie będziesz już palił...?
- Nie będę... - niechętnie się na to zgodził. Ruszyliśmy dalej przed siebie. Skręcając w jedną z bocznych uliczek, tak, żeby zrobić duże okrążenie do domu, natknęliśmy się na byłą dziewczynę Josha. Plastikowa blondyneczka, sztucznie miła z masą makijażu na twarzy, miała na sobie top odsłaniający brzuch i bardzo krótkie spodenki odsłaniające pośladki. Przy takim wyglądzie nie mogło zabraknąć również bąrdzo wysokich szpilek. Zdziwiłam się, że spotkaliśmy ją tutaj. Mieszkała blisko Christophera. Kiedy ją zobaczyłam, pierwszą rzeczą, o której pomyślałam była stajnia... No tak! Parę razy ją tam widziałam. Miała dużo młodszą siostrę, która u nas jeździła - kompletna jej odwrotność: spokojna, szczerze miła, drobna brunetka. Minęliśmy ją wymieniając tylko szybkie "hej".
- Jak ty mogłeś z nią być? - zaśmiałam się z mojego chłopaka starając się rozluźnić trochę naszą rozmowę.
- Nie wiem nawet co powiedzieć... Poczekaj może aż twoja mama wróci z Francji i zobacz czy jej to powie. - przytuliłam się do niego. - I cieszy mnie to, że nie rozjechałeś Marcusa. - westchnął, ale nic więcej nie powiedział.
- Ale jeżeli jeszcze raz będzie się do ciebie dobierał, to przysięgam, zabiję go.
- A nie będziesz już palił...?
- Nie będę... - niechętnie się na to zgodził. Ruszyliśmy dalej przed siebie. Skręcając w jedną z bocznych uliczek, tak, żeby zrobić duże okrążenie do domu, natknęliśmy się na byłą dziewczynę Josha. Plastikowa blondyneczka, sztucznie miła z masą makijażu na twarzy, miała na sobie top odsłaniający brzuch i bardzo krótkie spodenki odsłaniające pośladki. Przy takim wyglądzie nie mogło zabraknąć również bąrdzo wysokich szpilek. Zdziwiłam się, że spotkaliśmy ją tutaj. Mieszkała blisko Christophera. Kiedy ją zobaczyłam, pierwszą rzeczą, o której pomyślałam była stajnia... No tak! Parę razy ją tam widziałam. Miała dużo młodszą siostrę, która u nas jeździła - kompletna jej odwrotność: spokojna, szczerze miła, drobna brunetka. Minęliśmy ją wymieniając tylko szybkie "hej".
- Jak ty mogłeś z nią być? - zaśmiałam się z mojego chłopaka starając się rozluźnić trochę naszą rozmowę.
- Szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Gdzie ja miałem oczy? - sam też się zaśmiał. Dałam mu delikatnego buziaka w siniaka na twarzy, który z chwili na chwilę robił się coraz bardziej fioletowo-zielony. Nie wyglądało to zbyt dobrze.
- Kocham cię za to, że jesteś, wiesz? - odparł Josh na mojego całusa.
- Wiem, ja ciebie też... - przytuliłam się do niego. Tylko tyle byłam w stanie mu powiedzieć. Nigdy nie miałam jakichkolwiek wątpliwości w stosunku do niego.
Gdyby policja nas teraz zatrzymała, mogliby zabrać nas na komisariat, ponieważ było już dobrze po pierwszej.
- Sammy, chciałbym cię zaprosić pojutrze do mnie na obiad z moimi rodzicami... Mama wraca jutro po południu z Francji, więc mam nadzieję, że wyjaśnią sobie z tatą pewne sprawy.
- No dobrze. Dziękuję za zaproszenie miśku. Już chyba mogłabym wrócić do domu... - dodałam po chwili ostatnie zdanie odczytując smsa od mamy, że powinnam już wrócić.
- Okej kochanie. Odprowadzę cię do domu i sam też wrócę do siebie. - zgodził się.
Zrobił tak jak powiedział, a przynajmniej do połowy. Odprowadził mnie pod mój dom żegnając się ze mną namiętnym, ale delikatnym pocałunkiem. Przed jego odejściem poprosiłam jeszcze Josha, aby napisał od razu jak wróci do domu, żebym się o niego nie martwiła. Zgodził się jak zawsze i skierował prosto do swojego domu. Chwilkę jeszcze stałam przed domem przyglądając się oddalającej się sylwetce mojego chłopaka. Najciszej jak umiałam, wślizgnęłam się do domu, a później przez kuchnię do swojego pokoju. Rodzice pewnie jeszcze nie spali, skoro mama jakieś piętnaście minut temu wysła mi smsa... Szybko skończyłam rozmyślania, poszłam się wykąpać i przebrać w piżamę. Kiedy wróciłam do łóżka, na wyświetlaczu pokazała się wiadomość od Josha, że już jest w domu i życzy mi kolorowych snów. Odpisałam mu krótkie "Dobranoc <3" i podłączyłam telefon do ładowarki za łóżkiem. Uchyliłam jeszcze okno w pokoju i położyłam się spać. Na razie wszystko zapowiadało się bardzo dobrze: poznam bliżej rodziców Josha, a moi rodzice najprawdopodbniej wybili sobie z głów pomysł separacji. Tylko nie rozumiałam samej siebie w tym wszystkim: miałam idealnego chłopaka, mój ideał, który uratował mnie, kiedy zemdlałam, a później, kiedy napadł mnie Marcus na imprezie, a ja wciąż myślałam o Christopherze: czy nadal coś do mnie czuje? czy gdybym nie spotkała ostatnio Josha to byłabym z Chrisem? czy nadal zależy mu przynajmniej na naszej przyjaźni...?
Bezsensowne pytania krążyły po mojej głowie, odbijając się od ścian mojej podświadomości powodując bezsenność i ból głowy. Na ból głowy wzięłam leki przeciwbólowe, ale na bezzseność nie mogłam nic poradzić. Około trzeciej w nocy poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę z melissą. Miałam nadzieję, że po niej się uspokoję i będę mogła zasnąć. Zazwyczaj pomagała... I tym razem na szczęście się nie myliłam - chwilę po wypiciu sporego kubka z herbatą poczułam się spokojniejsza i bardzo śpiąca, więc wróciłam na wpół przytomna do łóżka.
Od autorki: Wiem, że rozdział dość krótki, ale mam nadzieję, że się wam podobał i był ciekawy :3 Spodziewaliście się, że Josh to właśnie powie Samancie? ;) Czytajcie, polecajcie, komentujcie, a ja odwdzięczę się nowymi rozdziałami :] Do zobaczyska misie kolorowe <3